Eh ta Krynica... Nie myślałem, że na tak długo zagości na moim blogu. Przez te kilka wpisów właściwie przyćmiła to o czym jest ten blog - Świat Dźwięku. Oczywiście, muzyka się pojawiała, ale była ona jedynie dodatkiem... Dzisiaj nie będzie inaczej, gdyż jest to wpis podsumowujący kilka dni mojego pobytu.
Po pierwsze. Nie lubię gór. Nie lubię po nich łazić, a widoki podziwia mi się najlepiej z okna samochodu. Dlatego jadąc do Krynicy byłem dosyć sceptycznie nastawiony. Uznałem jednak, że taki wyjazd dobrze mi zrobi, pozwoli trochę poukładać klocki lego...
Po drugie. Nie wiedziałem czego się spodziewać, więc spodziewałem się najgorszego.
Po trzecie... no właśnie. Jednak nie było tak źle...
Przede wszystkim Krynica-Zdrój okazała się całkiem przyjemną mieściną. Pomimo wyludnienia i zbyt wysokiego natężenia emerytów na metr kwadratowy, ma swój urok. Wydaje mi się, że latem musi tam być jeszcze ładniej. Mieści się w niej wiele ładnych budynków, całkiem spory deptak (podobno ładniejszy od zakopiańskich Krupówek - z czym bym się kłócił), no i źródła ze śmierdzącą wodą (osobiście wolę napić się piwa, ale są tacy, którzy ją uwielbiają).
Krynica to również masa absurdów, ale i barwnych postaci. Dr. Vasyl, gwiazdor z telewizyjnego show, brutalni hokeiści... Wystarczy szerzej się rozejrzeć i dostrzec to co jest ukryte pomiędzy turystyczną papką wciskaną przyjezdnym na każdym kroku - choć i tak, nie tak bezczelnie jak w innych kurortach.
Krynica to także kilometry turystycznych szlaków. Tak nie lubię łazić po górach. Tak nadal uważam to za marnotrawstwo czasu. Ale wiecie co... wspinanie się pod górę dla kilku minut zapierającego dech w piersiach widoku jednak wcale nie jest takie głupie. Może pieszej turystyki nadal nie polubiłem, ale już rozumiem ludzi, którzy się temu oddają. Można to pokochać.
Jednak to co najbardziej zapadło mi w pamięci to jedzenie. W życiu nie jadłem tak smacznej pizzy i tak dobrych schabów. Nie piłem tak dobrego grzanego piwa i nie próbowałem tak dobrych żeberek. Dzisiaj pierwszy raz coś zareklamuję, ale jest to tego warte:
http://krynica-gorska.pl - strona internetowa najlepszej pizzerii i restauracji w mieście (+usług hotelowych, z których niestety nie miałem okazji skorzystać). Przytulna, klimatyczna, ciepła, z bardzo miła obsługą i właścicielką, która dołoży wszelkich starań by klienci byli zadowoleni. Jeżeli będziecie w Krynicy wizyta na ul. Kościuszki 6 jest obowiązkowa. I niech nie zwiedzie Was wygląd. Sam trafiłem tam przypadkiem, ale przez kolejne 4 dni byłem tam codziennym gościem. To musi o czymś świadczyć!
Polecam szczególnie: kwaśnicę z żeberkami, rosół z kołdunami, oscypek z boczkiem, schab po góralsku i pizze góralską oraz diablo(osobiście wymieniłem kapary na salami), pstrąga po staropolsku, żeberka i golonkę!
Podsumowując. Krynica to wspaniała mieścina. Ma swoje humory. Sprawia, że jednego dnia ją kochasz za piękno i klimat, a następnego nienawidzisz za bolące od ciągłego łażenia pod górę mieśnie. Jedno jest pewne. Na długo zapada w pamięci, i to pozytywnie. Miło będę ją wspominał. Całkowicie rozwiała moje początkowe wątpliwości. W jakimś stopniu się z nią zaprzyjaźniłem. I ci emeryci jakoś mniej mi zaczęli przeszkadzać...
Warto posłuchać:
Dzisiaj po Gooralsku - możecie wkrótce spodziewać się wpisu o Gooralu. Jeden z moich nowych ulubieńców!
0 komentarze:
Prześlij komentarz