"Czy zdarza wam się jeszcze po prostu tylko słuchać muzyki?"
Takie pytanie padło na profilu Radia Luz. Wydawać by się mogło, że sprawa jest oczywista. Słucham muzyki codziennie, bez niej trudniej się funkcjonuje, a cisza mnie wykańcza. Słucham w domu, słucham w szkole. W tramwaju, autobusie, pociągu. Spacerując, jeżdżąc na rowerze. Muzyka otacza mnie cały czas, jest płaszczem, którego nie zdejmuję, integralną częścią mojego życia. Ale...
No właśnie. Pytanie, które padło skłoniło mnie do głębszych przemyśleń. Ostatnio zacząłem myśleć o muzyce w trochę inny sposób, ale to temat na kilka przyszłych tekstów, więc skupię się tylko na sposobie słuchania. Analizując go doszedłem do wniosków, które mnie zaskoczyły.
Na szczęście nie jest ze mną jeszcze tak źle i choć popadłem w pewną mechanizację, nadal zdarza mi się usiąść i tylko słuchać. Zajmijmy się jednak tą mechanizacją, bo wydaje mi się, że takie automatyzmy są doskonale znane każdemu z nas. Pobudka - włączamy odbiorniki, odtwarzacze i inne sprzęty. Mieszkanie rozbrzmiewa dźwiękami, a my uwijamy się w pocie czoła, by zdążyć wyjść na czas. Przed wyjściem upewniamy się, że nie zapomnieliśmy słuchawek. Wychodzimy. Do szkół, do pracy, do znajomych, w świat, przed siebie...
Ze słuchawkami w uszach przemierzamy ulice. Odcięci od reszty, w swojej małej muzycznej krainie. Mimo wszystko muzyka jest tutaj tylko "czasoumilaczem". Chodzi o to, żeby dojść do celu nie odpowiadając na żebranie żuli, nie słysząc starych dewot w autobusach, czy w końcu unikając jakichkolwiek rozmów z obcymi. Muzyka jest dodatkiem...
"Niewątpliwie dzięki technologii jest jej w naszym życiu znacznie więcej. Ale też zmienił się trochę jej status, dla mnie niestety najczęściej jest medium towarzyszącym. Niewdzięczna rola. Nie sądzicie?"
To dalsza część konwersacji między prowadzącym, a słuchaczami.
Z pierwszą częścią cytatu nie można się nie zgodzić. Postęp technologiczny umożliwił muzyce wejście w nasze życie jeszcze głębiej i mocniej. Wszystkie empetrójki, telefony, ajpody i inne przenośne odtwarzacze dają nam możliwość noszenia jej zawsze ze sobą. Prawdą jest również to, że jest ona medium towarzyszącym. Jednak ja skupię się tylko na ostatniej części.
Niewdzięczna rola? No właśnie... Wydaje mi się, że jednak nie. Warto mimo wszystko rozróżnić wartość użytkową od tej emocjonalnej. A muzyka posiada obie. Taka jej rola - być towarzyszką, kompanem w najróżniejszych chwilach. Przy sprzątaniu, uczeniu, kafelkowaniu, seksie... W takich momentach nie potrzebujemy emocjonowania się pasażami, wzruszania gitarowymi solówkami. W takich chwilach potrzebujemy po prostu czegoś, co umili nam te czynności.
Dzięki uświadomieniu sobie takiej oczywistości, nagle zacząłem rozumieć ludzi, którzy muzykę traktują tylko w taki przedmiotowy sposób. Nie każdy musi się nią emocjonować. Im wystarczy tylko wartość użytkowa. Idąc dalej w rozmyślaniach, zacząłem rozumieć jak można słuchać całego tego chłamu pojawiającego się na falach eski i innych takich. Po prostu. Ta muzyka nie ma emocjonować. Ona ma umilić czas przy kładzeniu gładzi, myciu korporacyjnych podłóg czy wkuwaniu algebry i zapamiętywaniu prawniczych definicji... Czy też jak utwór Bielizny - czytaniu tego tekstu.
Wróćmy jednak do pierwszego pytania - "
Czy zdarza wam się jeszcze po prostu tylko słuchać muzyki?"
Na szczęście dla siebie, jeszcze nie popadłem w pełną rutynizacje słuchania. Nadal uwielbiam usiąść w fotelu, wcisnąć "play" i posłuchać ulubionych utworów, płyt, obejrzeć koncert. Często siedzę nieruchomy, emocjonując się każdym, nawet najmniejszym dźwiękiem, wzruszając przy kilkuminutowych solówkach, czy odczuwając przechodzące po całym ciele ciarki przy modulacjach wokalu. Uwielbiam te chwile, kiedy słuchając po raz setny tego samego utworu, odkrywam coś czego wcześniej nie udało mi się zauważyć. Dźwięk tamburyna, piszczące w tle skrzypce...
A jak jest z wami? Zdarza wam się jeszcze słuchać muzyki, czy raczej jest ona tylko czasoumilaczem?
Podoba się?
Podziel się ze znajomymi!
3 komentarze:
coś w tym jest, tak jak piszesz, coraz częściej muzyka to zapychacz pustki, ciszy, ale nie uważam, że to coś złego, dobrze i miło jest robić coś nudnego, monotonnego, ale koniecznego i mieć tego chociaż trochę przyjemności w postaci miłych dźwięków ;)
ale momenty kiedy się wsłuchujesz w muzykę są rzadkie, chwilowe i często przemyślane i dlatego tak magiczne
bardzo ciekawy tekst, a po przeczytaniu kilku innych Twoich postów muszę pogratulować, bo piszesz tak, żę człowiek się wciąga w to co czyta ;)
Jak człowiek ma humor to tylko słucha, w przeciwnym przypadku stara się uchwycić sens
Łatwiej słucha się muzykę niż drugiego człowieka :) Słuchanie drugiego człowieka nie jest wcale takie proste, jakby się wydawało.
Prześlij komentarz