22.02.2012

Soundtrack: Drive


Wchodząc do kina mieliśmy pewne wątpliwości. Choć przez krytyków film został oceniony wysoko, nie daliśmy wiary ich ocenom. W końcu to krytycy... W chwili zwątpienia spytaliśmy kasjera o repertuar. Drive i Bitwa Warszawska 1920 CzyDe. Kasjer delikatnie zasugerował ten drugi mówiąc, że ten pierwszy to „romansidło, ckliwe love story dla kobiet i zniewieściałych chłopców”.  

Tak jak nie ufamy krytykom, tak też w wątpliwość poddajemy poziom polskiej kinematografii, dlatego wybór padł na Drive. Jak się okazało – tym razem krytycy się spisali, a nasza intuicja kolejny raz udowodniła swą niezawodność.


Drive to obraz naprawdę nietuzinkowy. Przepełniony kiczem (patrz: biała kurtka głównej postaci), epatujący brutalnością, przepleciony nieśmiałym miłosnym wątkiem. Historia wydawałoby się prosta i każdemu znana. Oklepana do znudzenia, pospolita i nie potrafiąca niczym zaskoczyć. Tak mogło się tylko wydawać, bo to co stworzył reżyser - Nicolas Winding Refn – przechodzi najśmielsze oczekiwania (szczególnie po tak zachęcającej recenzji kasjera). Tym co dopełnia całości obrazu, sprawia, że jest on totalny, kompletny, skończony jest ścieżka dźwiękowa.


Album składający się z 19 utworów to współczesny hołd dla synth popowej muzyki lat 80. W połączeniu z filmem tworzy piorunującą mieszankę, manipulującą emocjami i nadającą charakteru poszczególnym scenom. To właśnie dzięki niej, niemal przez cały czas siedzi się w napięciu.  

Sam w sobie tworzy siedem-dziesięciominutową kompilację idealną do nocnego snucia się po mieście, czy też chwili wytchnienia w ciągu dnia. Poza pięcioma utworami, reszta to autorskie pomysły byłego perkusisty RHCP Cliff'a Martinez'a. Spod jego ręki wyszły m.in. miażdżące, mroczne, pełne grozy utwory jak chociażby „Skull crushing” oraz spokojne „Rubber head”. Melancholijne, dekadenckie „I drive” i „Wrong floor” splatające się z pełnym życia „Bride of Deluxe”. O dziwo (!) jego kompozycje, nie zdobyły takiej popularności jak otwierający płytę, lśniący od kiczu i utrzymany w klimacie retro „Nightcall” duetu Kavinsky & Lovefoxxx, czy też cieszące się podobną sławą „A Real Hero” od College oraz „Tick of the Clock” od Chromatics.  



Przyznam bez bicia, że syntetyzatory, synth pop, muzyka elektroniczna lat 80, szmira i tandeta nie są moimi mocnymi stronami. Przyznam też, że nie ubolewam z tego powodu. Mimo tego płyty słuchałem w skupieniu, od początku do samego końca. Ma ona w sobie coś urzekającego, coś co całym swym powabem kusi, uwodzi i nie pozwala odejść. Nie wiem czy jest to spowodowane oscylującymi, wibrującymi i wiercącymi dźwiękami syntetyzatorów, czy też zasługą pomieszania emocji - odprężenia, spokoju z napięciem oraz nutą nieprzewidywalności i niepokoju.

Dziewiętnaście składających się na album utworów tworzy twór kompletny. Tak jak dziecko prowadzone za rękę w ciemności, słuchacz prowadzony jest przez muzykę, by nie zbłądzić gdzieś po drodze. Od początku jak po sznurku. Sekunda za sekundą, utwór po utworze, dźwięk za dźwiękiem aż do końca...  


Podoba się? Podziel się ze znajomymi!

5 komentarze:

Amanda pisze...

"Przyznam bez bicia, że syntetyzatory, synth pop, muzyka elektroniczna lat 80, szmira i tandeta nie są moimi mocnymi stronami."

Tym zdaniem sugerujesz, że synthpop i syntezatory to szmira i tandeta? Sromotnie się z tym nie zgadzam i niestety muszę powiedzieć, że takie opinie wysuwają osoby, które nie znają esencji tego gatunku, a sugerują się najbardziej znanymi i chwytliwymi (przeważnie tymi słabymi) przykładami.

Chyba zbyt mocnych słów użyłeś:)

Bartek pisze...

Nie chciałem tego sugerować, a użyta tutaj "szmira i tandeta" nie odnosi się bezpośrednio do muzyki, ale całokształtu, który właśnie w taki sposób postrzegam. Jeśli chodzi o esencję tego gatunku - tak, to moja słaba strona. Gatunki muzyczne rozwijają się, zmieniają i ewoluują tworząc wachlarz tak szeroki, iż niemożliwym jest specjalizowanie się w każdym z nich. Warto jednak znać je chociaż powierzchownie, bo może akurat... staną się nową pasją, skłonią do odkrycia "esencji".

Spidi pisze...

Film świetny, muzyka z filmu również świetna, ale zastanawia mnie gdzie dlaczego nie dałeś linka do http://www.youtube.com/watch?v=-DSVDcw6iW8 ?

Co do muzyki elektronicznej to mogę ci dać lekcje. ;)

anetaa pisze...

Film to totalna klapa, z dwojga złego lepiej się zajmij muzyką już Baton ;)) soundtracki, owszem, powalają na kolana, ale nawet w połączeniu z nimi film dupy nie urywa, w zasadzie to nic nie urywa :) słabiutki

Anonimowy pisze...

UWAGA - w konkursie strony vDir.pl płyta z soundtrackiem Drive do wygrania tylko do 6 maja 2012, więcej informacji tutaj http://vdir.pl/inne/2012/04/17/konkurs-soundtrack-z-filmu-drive-dla-fanow-vdir

Prześlij komentarz

 
Design by Free WordPress Themes | Bloggerized by Lasantha - Premium Blogger Themes | Enterprise Project Management