19.12.2011

Poczuj magię tych świąt...



"Coraz bliżej święta, coraz bliżej święta..."










Spędzający sen z oczu naukowcom oraz wariatom przypinającym się do drzew efekt cieplarniany w końcu pokazał, że tak naprawdę przychodzi do nas w dobrych zamiarach. Bo jak nie być mu wdzięcznym, skoro  ulice mamy cały czas czarne, izby przyjęć świecą pustkami, a drogowcy z wysoko uniesionym czołem cieszą się z tego, że tym razem nie dali się zaskoczyć. 

Brak śniegu wychodzi wszystkim na dobre. Nie trzeba uważać na śliskie chodniki, nie trzeba chodzić jak pokraki ze wszystkich sił starając się, żeby nie wywinąć potrójnego tulupa z efektownym lądowaniem na dupie. Nie trzeba również martwić się o to, że przypadkiem wdepniemy w zastawioną przez doga niemieckiego naszej sąsiadki pułapkę, skrzętnie ukrytą pod warstwą białego puchu. Unikniemy również tego rozczarowania i niesmaku, który pozostaje po odkryciu tego, że śnieżna kulka, którą właśnie formujemy w celu rzucenia w przeciwnika jest jakaś taka żółta. Czy naprawdę muszę wymieniać więcej zalet? 

Dlatego też nie rozumiem tych wszystkich ludzi, którzy płaczą z powodu jego braku. Swoje żale wylewają w postaci pięknych obrazków na wszelkiej maści po-landach i innych portalach z obrazkami, których przeglądanie regularnie zabiera nam sekundy życia, a nawet godziny. Wszyscy ci płaczkowie już po 3 dniach od wyczekiwanej przez nich chwili będą na śnieg narzekali. Bo sam się nie odgarnie, bo posypali piaskiem i z białego zrobił się czarno-brunatny, bo ciężko się chodzi, bo ślisko, bo wdepnęli w ukryte pod nim gówno. 

Zatem apeluję! Człowieku, doceń w końcu to, czym obdarzyła nas natura! Doceń efekt cieplarniany, ciesz się słońcem i czystymi drogami. Przestań w końcu płakać, zaprzestań modlitw! Niech śniegu nie będzie najdłużej jak tylko się da! (Zobaczysz, wspomnisz moje słowa, kiedy ze złamaną ręką odwiedzisz pogotowie - czego wcale Ci nie życzę).

To tyle tytułem wstępu.

Dawno nic nie pisałem, więc muszę nadrobić zaległości. Przerwy w pisaniu mają swoje dobre i złe strony. Złą jest to, że moi czytelnicy jeszcze nie są na tyle aktywni, żeby zaglądać tutaj co dzień, z nadzieją na to, że trafią na nowy wpis. Po części to moja wina, bo przyzwyczaiłem ich do tego, że dostawali je zawsze podane na tacy (a właściwie na tablicy - tej fejsbukowej). Rozleniwiłem ich na własne życzenie, teraz przychodzi mi za to płacić... Istnieją również dobre strony. Odpoczywam, mózg się regeneruje, zbiera myśli, analizuje, aż w końcu czara się przelewa, a kolejny wpis właściwie pisze się sam, bez rwania włosów z głowy, bez płaczu, walenia pięściami w ścianę. Bo pisanie wcale nie jest tak łatwe jak Ci się może wydawać (Bredzę? Z chęcią zasubskrybuję Twojego bloga!) No, ale wracając do tematu...

Czujecie święta? Ja nie. Może to dlatego, że nie oglądam telewizji, więc nie widzę świątecznych reklam powtarzanych aż do zarzygania. A może dlatego, że szerokim łukiem omijałem wszelkie miejsca publiczne, wszelkie galerie, wrocławski rynek oraz inne miejsca, w których mógłbym zostać uderzony świąteczną tandetą... Aż do dzisiaj...

Dzisiaj udałem się do jaskini świątecznego potwora - galerii handlowej. Niestety, w prezenty trzeba się zaopatrzyć, a takie miejsca, skupiają w jednym wiele sklepów i nie trzeba się dużo nałazić. Poniedziałek wybrałem specjalnie, myśląc, że po weekendzie sklepy będą świecić pustkami, a zakupy przebiegną bez większych zakłóceń. Dla pewności w uszy włożyłem słuchawki, takie moje zawory bezpieczeństwa.

W ogóle, ze słuchawkami to fajna sprawa jest. Zawsze noszę je przy sobie i nie wyobrażam sobie wyjścia z domu bez nich. Jak za dotknięciem magicznej różdżki odcinam się od otoczenia. Nie słyszę sapania starych ludzi (a ci mają do tego zdolność, szczególnie kiedy stoją za tobą w tramwaju), nie słyszę rumuńskich próśb o złotówkę, nie słyszę wszelkich naciągaczy, akwizytorów i wszystkich innych, którzy chcą mi zakłócić i skomplikować czynność, którą jest przejście z punktu A do punktu B. Dla mnie słuchawki to trochę takie klapki na oczy, które pomagają bez przeszkód dotrzeć do celu (jeśli jesteś kobietą, to nie licz, że słuchawki Ci pomogą... Ty potrzebujesz klapek!). 




I nie wódź nas na pokuszenie...


Pamiętasz ten fragment modlitwy? Chyba każdy pamięta...

Ja się pytam, jak to się ma do tych rzeszy aniołów, które Pan zsyła z niebios, aby kusiły nas sianem i opłatkami. W zamian za symboliczne opłaty dostajemy świąteczne rekwizyty. Jeśli jednak nie wyrazimy chęci zakupu... oj to się zaczyna. Zalotne uśmiechy, rozmowa... Jak tu się oprzeć kuszeniu? Jak powiedzieć "NIE" pięknym złotowłosym postaciom z majestatycznymi skrzydłami? No nie da się! I gdzie tu sens cytowanego fragmentu...?

Wbrew pozorom, poniedziałek nie okazał się takim wspaniałym dniem na spokojne zakupy. Pomimo dość wczesnej godziny i tak w sklepach były tłumy, a ja obijałem się o ludzi (czego bardzo, ale to bardzo nie lubię!). Kolejki, czekanie po 15 minut, plastikowa atmosfera, kolędy, piosenki Mariah Carey... Grr... to wszystko wywołuje u mnie gęsią skórkę! Zastanawiam się, czy ludzie naprawdę nie mają co robić w poniedziałek ok. 15. Czy oni nie mają pracy, płaczących dzieci i czekających na piwo mężów (ewentualnie żon czekających na klapsa)? Nie wiem...

Wiem tylko tyle, że cieszę się z tego, iż udało mi się unikać owego świątecznego harmidru aż do dzisiaj.  Cieszę się, bo dzięki temu nie będę zmęczony, a właściwie to usrany po pachy świąteczną atmosferą, a te prawdziwe święta (w domu, 24-26.12) będą smakować jeszcze lepiej...


Warto posłuchać:
Bing Crosby - White Christmas

Queen - Thank God it's Christmas
The Beatles - Christmas Time is Here Again
Frank Sinatra - Let it snow - na koniec piosenka dla wszelkich z utęsknieniem wypatrujących przez okno..




Podoba się? Podziel się ze znajomymi!

6 komentarze:

Daniel Barszcz pisze...

Uf jak dobrze, że nie lubię świąt. Nie kupuje prezentów, bo większość osób z którymi spędzam czas wiedzą, że dla mnie te święto jak i większość jest lewe. ;)
Pozdro.

Penelopé pisze...

Bezdusznik jebany z tego Daniela :/

Daniel Barszcz pisze...

To pewnie społeczeństwo mnie skrzywdziło. :) Pewnie kiedyś będę musiał zacząć się zachowywać konformistycznie. :D
Ja tam mam święta cały rok, dlatego też niespodziewanie niektóre osoby dostają prezenty. ;)

Bartek pisze...

Całoroczne święta są jakimś rozwiązaniem, każdy przeżywa to w sposób w jaki ma ochotę. Jednych cieszą plastikowe mikołaje i 40 metrowe choinki w centrach handlowych, a innych zupełnie inne rzeczy :) Jak kto woli :)

Silver pisze...

Spacery z słuchawkami na uszach to fajna rzecz ;)

Bartek pisze...

Spacery to już zupełnie inna rzecz od przechodzenia z punktu A do B :) No i również inne wykorzystanie słuchawek :)

Prześlij komentarz

 
Design by Free WordPress Themes | Bloggerized by Lasantha - Premium Blogger Themes | Enterprise Project Management