1.03.2012

Soundtrack: Pirate Radio





Do żadnego wpisu o soundtrack'ach nie podchodziłem tak ochoczo. Cieszyłem się na samą myśl o tym, że gdy w końcu wieczorem zasiądę do pisania, powstanie coś zajebistego, co być może zachęci do obejrzenia filmu tych, którzy jeszcze go nie widzieli. A teraz siedzę jak ten ciołek i nie mogę wykrztusić z siebie słowa. Nigdy bowiem, nie miałem takiego ciężkiego orzecha do zgryzienia - tylu świetnych, kultowych utworów do wyboru!


The Boat That Rocked (nazwa oryginalna) albo "Radio na fali"  to niemal dwie godziny potężnej dawki humoru, która zadowoli każdego. Choć częściowo na faktach (w końcu pirackie stacje radiowe istnieją nawet dzisiaj), to jednak z rzeczywistością mija się szerokim łukiem. Ale nie o to tutaj chodzi! Film nie jest patetycznym odwzorowaniem historii. Jest to lekka komedia posiadająca masę atutów, która rozśmieszy nawet najsmutniejszych. Pojawiające się w hurtowych ilościach piękne kobiety, ich cycki i wdzięk znacząco podnoszą wartość estetyczną obrazu, a świetna gra aktorów, typowo angielski humor i akcent oraz charakterystyczne, wyraziste postaci nadają filmowi niepowtarzalnego klimatu. Ta scena (tak, właśnie ta!) - jest esencją filmu.

Ale przede wszystkim - to co sprawiło, że Pirate Radio stał się jednym z moich ulubionych filmów to ścieżka dźwiękowa. A ta jest wyjątkowa. 36 utworów umieszczonych na dwóch płytach to same hity. I właśnie tutaj napotkałem na problem, bo strasznie ciężko jest mi wybrać te najlepsze na potrzeby wpisu. Najchętniej umieściłbym tutaj wszystkie, ale zdaję sobie sprawę, że nikt nie jest w stanie poświęcić niemal dwóch godzin (a szkoda) na ich wysłuchanie.

Co do samego soundtrack'a - jest to doskonała lekcja historii rock'n'roll'a, soul'u i pop'u. I to w najlepszym wydaniu. Znajdziemy tutaj The Who, Hendrix'a i Cream, czy też Cat'a Stevens'a i David'a Bowie'go. Są również utwory i artyści, o których (wstyd się przyznać) w życiu nie słyszałem. Wszyscy tworzyli podwaliny dzisiejszej muzyki, wszyscy w równym stopniu brali udział w jej rozwoju i wszyscy zasłużyli na to by się na nim znaleźć. Jedyne co można mu zarzucić to to, że nie ma Beatlesów oraz innych ikon minionego wieku, które jakoś tak naturalnie powinny się na nim pojawić.

Nie przedłużając:

Lorraine Ellison - "Stay with Me"



 The Easybeats - "Friday on My Mind"



 Tommy James & the Shondells - "Crimson and Clover"



The Kinks - "All Day and All of the Night" 



Procol Harum - "A Whiter Shade of Pale"



W podsumowaniu posłużę się monologiem Count'a z jednej z ostatnich scen, która jest zaskakująco - jak na komedię - wzruszająca (tak, tak... wzruszyłem się):

Years will come, years will go,
and politicians will do fuck all
to make the world a better place.
But all over the world,
young men and young women
will always dream dreams
and put those dreams into song.
Nothing important dies tonight.
Just a few ugly guys on a crappy ship.
The only sadness tonight is that,
in future years,
there'll be so many fantastic songs
that it will not be our privilege to play.
But, believe you me, they will still be written.
They will still be sung
and they will be the wonder of the world.
Hit it!




Podoba się? Podziel się ze znajomymi!

0 komentarze:

Prześlij komentarz

 
Design by Free WordPress Themes | Bloggerized by Lasantha - Premium Blogger Themes | Enterprise Project Management